Dodano 26 lipca 2019 Nawadnianie rabat w ogrodzie – jak wykonać je samodzielnie? 4.20 / 5 (5)
Za oknem susza i słońce, a rośliny potrzebują wody. Przy małym ogródku i kilku doniczkach to nie zawsze jest problemem. Ale kiedy Twój ogród jest nieco większy, codzienne ręczne podlewanie kilkuset roślin może zająć nawet kilka godzin!
A te rośliny miały nam sprawiać przyjemność. Po to je posadziliśmy. Owszem, zajmowanie się nimi też sprawia przyjemność. Ale podlewanie możemy na szczęście trochę zautomatyzować
Ostatnio na blogu znalazł się artykuł na temat systemu podlewania domowego trawnika. [link] Tym razem przyszedł czas na system do nawadniania roślin i rabat.
Dla przypomnienia, poniżej widzisz sytuację wyjściową ogrodu, na przykładzie którego pokażę Ci jak stworzyć system nawadniania. Na żółto zaznaczone są rabaty w tymże ogrodzie. Na tych rabatach założymy nawadnianie.
Dodatkowo (na rysunku nie jest to zaznaczone) granice po lewej stronie i na dole obsadzone są tujami. Tutaj też powstanie nawadnianie.
Żeby realizacja była prostsza i bardziej przyjemna, wszystko sobie na początku rozrysujemy. Wszystkie miejsca, w których będzie założone nawadnianie, trzeba podzielić na sekcje (tak samo jak było w przypadku podlewania trawnika).
Dlaczego dzielimy na sekcje? Ze względu na ciśnienie wody i to, że chcemy aby rośliny rzeczywiście były wystarczająco podlane. Kiedy jedna sekcja będzie zbyt długa, rośliny otrzymają tej wody mniej. Każda z sekcji ma długość około 20-30 metrów.
Ponadto niektóre rośliny mogą mieć mniejsze zapotrzebowanie na wodę, inne większe. Niektóre z nich mogą być na stanowisku cienistym, gdzie woda paruje wolne, a inne w miejscu nasłonecznionym.
Plan z rozrysowanymi sekcjami wygląda w naszym przypadku dokładnie tak, jak na obrazku poniżej. Powstało 5 sekcji (czerwone kreski) i są one oznaczone odpowiednimi numerkami.
Czas więc zrealizować powyższy plan w praktyce. Tutaj mamy nieco prościej niż w przypadku nawadniania ogrodowego. Nie trzeba tyle kopać. Linie kroplujące rozłożone są po prostu na rabatach. Dodatkowo można je przysypać korą (która na tych rabatach zazwyczaj już jest) lub drobnymi kamieniami.
Na poniższym zdjęciu doskonale widać, jak taka linia wygląda w praktyce.
Wąż, którego użyjemy (za chwilę o nim opowiem) jest tak giętki, że swobodnie można go rozprowadzić między różnorodnie posadzonymi roślinami.
W ogrodzie z powyższego schematu mamy jednak pewien „problem”. Chodzi o tuje, które posadzone są na trawniku. W tym przypadku wąż kroplujący jest zakopany pod trawą. Wystarczy wbić szpadel na 15-20 cm w głąb darni, odchylić i w takim dołku umieścić wąż. Następnie wyciągasz szpadel i darń wraca na swoje miejsce samodzielnie. Możesz jedynie przyklepać. Trawa będzie tu rosła dalej.
Teraz musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, jak wygląda pojedyncza linia kroplująca. A składa się ona z następujących elementów, które znaleźliśmy w Rolmarkecie.
Jest to elastyczny wąż o przekroju 1/2 cala (wewnątrz 12-13 mm, na zewnątrz 15-16 mm). Na całej długości węża fabrycznie wykonane są otwory, przez które wylatują kropleki wody. Mamy różne węże. Ale królują te, gdzie otwory wykonane są co 33 oraz co 50 cm.
Osobiście preferuję te z otworami co 33 cm. Łatwiej wtedy dopasować otwory do już posadzonych roślin. Przez każdy taki otwór w ciągu godziny, wylatuje około 2 litrów wody. Wąż jest mrozoodporny. Wąż o długości 100 metrów, który można dzielić na mniejsze odcinki to koszt niespełna 140 zł.
Dostępne są też węże kroplujące od długości 10, 25, 50, 200 i 400 metrów.
Każda sekcja powinna być na jednym końcu zaślepiona. Zrobisz to za pomocą takiej zaślepki jak na zdjęciu poniżej. Zaślepkę należy wcisnąć wewnątrz węża.
Na drugim końcu węża w każdej sekcji powinen zostać umieszczony taki łącznik jak na zdjęciu powyżej. Należy je wcisnąć wewnątrz węża. Z drugiej strony łącznik zakończony jest wewnętrznym gwintem. Ten powyżej posiada gwint 3/4 cala. Ale są też dostępne 1/2 cala. Tak na prawdę ten łącznik możesz dokręcić (wynierz odpowiedni rozmiar gwintu) do zewnętrznego kranu.
Do gwintu z łącznika powyżej należy jeszcze dokręcić tzw. szybkozłączkę. Przyłącza mają różne gwinty (1/2 i 3/4 cala). Należy wybrać taki sam rozmiar gwinta, jaki wybraliśmy w przypadku łącznika w punkcie 3.
Szpilki służą do przypinania rury kroplującej do podłoża. W zestawie zazwyczaj znajduje się 100 sztuk takich szpilek. Wystarczy jedna szpilka na metr węża.
To wszystkie elementy, jakich potrzeba. W marketach i sklepach internetowych możesz znaleźć jeszcze różnego rodzaju kolanka i trójniki. Oczywiście możesz je wykorzystać jeśli chcesz. Natomiast każde takie połączenie to potencjalne źródło straty ciśnienia wody i przecieku.
A węże kroplujące są naprawdę elastyczne i giętkie. Swobodnie można je zakręcać i zmieniać ich kierunek.
Rozłożone „na sucho” linie warto przytwierdzić do podłoża za pomocą szpilek wymienionych powyżej. Szpilkę po prostu wbijamy w podłoże, a na drugim końcu zaczepiamy wąż.
Na koniec jeszcze kwestia organizacyjna. Oczywiście wszystkie sekcje możesz doprowadzić do jednego miejsca, jak najbliżej kranu z wodą i cały system zautomatyzować.
Możesz też pozostawić je w różnych częściach ogrodu i po prostu chcąc podlewać podłączasz wąż od kranu do odpowiedniej sekcji. Każda z sekcji jest przecież zakończona takim samym przyłączem kranowym, jak końcówki różnych zraszaczy ogrodowych.